012. BTS - Droga Donikąd

Hej!
Jak widać powracam do was z nowym scenariuszem. Skoro wybiło Halloween to postanowiłam napisać coś z tej okazji ^^ Pomysł chodził mi po głowie już od dobrego tygodnia, jednak nie miałam czasu go zrealizować aż do teraz, dlatego scenariusz jest niesprawdzany. Dopiero go skończyłam xD
Jak widzicie, w tytule nie podałam członka zespołu, z jakim jest scenariusz. Dlaczego? Ponieważ jest on ze wszystkimi i, mimo że z Jiminem jest jedna scena trochu mocniejsza od innych, to zakończenie, z którym ma być wybieracie sobie same ^^ Dlaczego ten zespół? Ponieważ BTS uwielbiam ponad życie, a nie zdążyłam zrobić ankiety, z kim byście chcieli scenariusz Halloween'owy xD Poza tym, miała to być niejaka niespodzianka, więc jest ^^
Co jeszcze, zanim przejdę do scenariusza...
A, tak! Co do kolejki - jest otwarta, póki nie opublikuję scenariusza z Rap Mon'em jeszcze z poprzedniej. Nowa lista zostanie zaktualizowana, gdy tylko ten scenariusz się pojawi. Jak widzicie daję wam bardzo dużo czasu na składanie zamówień ^^ Liczę, że to wykorzystacie, bo daje wam to jakiś dodatkowy tydzień. Scenariusz z RM już prawie skończony!
To tyle!
Długość: 4,5 strony w Wordzie czcionką Times New Roman 12 pkt. (tak, wiem, że krótkie, ale takie miało być)
Życzę miłego czytania!

Ps. Każdą uwagę biorę sobie do serca i będę starała się poprawić ^^ Czytam wszystkie komentarze, choć nie zawsze na nie odpowiadam. Dziękuję! No i stuknęło już 5 tyś. wyświetleń! Wielkie dzięki za okazane serducho wszystkim, którzy czytają moje bazgrołki <3


BTS – Droga donikąd

            Szłam przed siebie długą, szarą, wąską ulicą. Z obu jej stron nie było nic poza ogromnymi łąkami. Każda świeciła pustką, jakby od dawien dawna opuszczona. Żyły swoim życiem, nawet nie oczekując, że ktoś je nawiedzi. W dłoni niosłam swoje białe szpilki dwunastocentymetrowe. Że też samochód musiał mi się zepsuć w połowie drogi do domu! Słońce zdążyło już zajść, niebo zaczęło szarzeć. Byłam już zmęczona, a po cywilizacji nie było nawet śladu. W dodatku wiał lekki, chłodny wiatr, a ja nie miałam przy sobie nic ciepłego. Nawet z domu czegoś takiego nie wzięłam. Nie myślałam, że będę w takiej sytuacji, jak teraz. Moja biała sukienka rozwiewała się na wszystkie strony, a jasny, słomiany kapelusz musiałam przytrzymywać ręką, by go nie zwiało. Bardzo lubiłam to nakrycie głowy i nie miałam zamiaru go stracić. Przez ramię przewieszoną miałam małą, białą torebkę, w której miałam telefon i portfel. Oczywiście, na tym pustkowiu nie było nawet zasięgu, więc nie miałam jak zadzwonić po pomoc.

            Gdy niewiele zostało do zapadnięcia całkowitej ciemności, w oddali ujrzałam sporych rozmiarów dom. Zerwałam się do biegu, mając nadzieję, że znajdę tam kogoś, kto mi pomoże. Wiatr wzmagał się z każdą sekundą, a w oddali na niebie widniały błyskawice. Wyminęłam starą, nieco zardzewiałą bramę i skierowałam się do drzwi. Zastukałam w nie kołatką. Były ogromne tak samo jak i reszta…to nie był dom. To pałac! Rezydencja!
Wrota otworzyły się przede mną.
- Tak? – zapytał chłopak stojący w przejściu. Był nienaturalnie blady, jednak w jego oczach tańczyły iskierki radości. Nie wiedziałam, skąd to wynikało i nie chciałam wnikać. Jego włosy lekko się kręciły, a usta były koloru głębokiej czerwieni.
- Dobry wieczór – skłoniłam się. – Jestem _____ i przyszłam tutaj, ponieważ mój samochód się zepsuł. Czy mogłabym stąd zadzwonić po pomoc? – pokrótce opowiedziałam mu, po co tu jestem. Rozejrzał się dookoła.
- Niestety, obawiam się, że w tym momencie nie będziesz mogła zadzwonić. W okolicy szaleje burza. Zapewne odcięli nam już telefon. Możesz tutaj jednak zostać na noc, zważając na to, że jest już ciemno i najpewniej nie masz gdzie nocować – rzekł i przesunął się w przejściu. Skinął mi głową, bym weszła do środka. Niczego nie podejrzewając weszłam do środka. Drzwi same się zamknęły za nami. Spojrzałam po nim zdziwiona, jednak nie skomentowałam tego.
- Dziękuję, że mogę tu zostać. Na pewno nie sprawię problemu – powiedziałam. Nie potrzebowałam nawet jedzenia. Mogłam bez niego wytrzymać dość dużo czasu, szczególnie, że zazwyczaj mało jadam.
- Jestem Taehyung. Oprócz mnie mieszka tutaj jeszcze sześciu moich braci. Obecnie każdy z nich jest w swoim pokoju. Poznasz ich podczas kolacji. Jak na razie pokażę ci pokój, w którym będziesz spać. W nocy nie ruszaj się poza jego ściany – przemówił i poszedł w stronę schodów, a ja za nim.
            Trzeba przyznać, że rezydencja ta była imponująca. Duże, ciemne drzwi z kołatkami w postaci lwów na zewnątrz, w środku całe mnóstwo antyków, wnętrze urządzone w ciemnych barwach. Czarne, drewniane schody ciągnące się z dwóch stron ogromnego pomieszczenia i skręcające oraz łączące się w pewnym momencie, a potem idące dalej, jako jedność, pokryte grubym, czerwonym dywanem. Na półpiętrze stał duży, antyczny zegar, widoczny jeszcze z dołu.  W końcu dotarliśmy do „mojego” pokoju. Chłopak uchylił przede mną drzwi i pozwolił mi przejść pierwszej. Stanęłam po środku pomieszczenia, nie wiedząc, co mam powiedzieć. Stało tutaj ogromne, antyczne łóżko dwuosobowe z kotarą. Przed nim rozkładał się czarny, puchowy dywan, a po obu jego stronach stały stoliczki nocne, a na nich lampki. Podłoga była z ciemnych desek, ściany obite bordową tapetą ze złotymi zdobieniami. Na suficie wisiał kryształowy żyrandol, w rogu pomieszczenia znajdowała się toaletka, a na niej wiele kosmetyków i perfum. Dla wielu kobiet, włącznie ze mną, byłby to raj, gdyby tylko mogły z tego korzystać.
- Mieszka tu jeszcze jakaś kobieta? – zapytałam, jednak ten pokręcił głową w przeczącym geście.
- Nie, jesteś tutaj jedyną przedstawicielką płci żeńskiej. W tym pokoju możesz robić, co tylko chcesz, używać, czego tylko dusza zapragnie. Wszystko jest do twojej dyspozycji – odpowiedział i zostawił mnie samą. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim, po chwili się na nim kładąc. Materac był naprawdę miękki, przyjemnie się pode mną zapadał. Ach, gdybym tylko mogła mieć taki na zawsze…
            Nawet nie wiem, kiedy, zasnęłam. Dopiero po jakimś czasie obudziło mnie czyjeś szturchanie w ramię. Otworzyłam szeroko oczy widząc twarz Taehyunga parę milimetrów od mojej. Odskoczyłam w tył jak oparzona, na co ten się zaśmiał. Czyli jednak potrafi być nie tylko poważny?
- Kolacja gotowa, śpiąca królewno – zachichotał. Wstałam, rękami układając włosy, by nie zbłaźnić się przed innymi. Po chwili znaleźliśmy się w ogromnej jadalni, wyglądającej bardziej jak sala obrad, czy coś w tym stylu. Wzdłuż pomieszczenia rozciągał się ciemny stół, a wokół niego krzesła obite w bordową tkaninę, zbudowane z ciemnego drewna. Na końcu pokoju znajdował się kominek, w którym wysoko jarzył się ogień. Nie zdążyłam usiąść, a inni chłopacy już mnie otoczyli.
- Witaj, jestem Jimin – przywitał się ze mną czerwono włosy chłopak, całując moją dłoń. Nie zdążył zrobić nic więcej, ponieważ zaraz został odepchnięty przez innego, czarnowłosego o nieco podłużnej twarzy.
- Cześć! Jestem Hoseok, ale mów mi J-Hope! Jestem nadzieją dla innych! – przedstawił się szybko i już chciał objąć mnie ramieniem, gdy dopadł nas głos z głębi pomieszczenia.
- Yo! Moje imię to Suga – blondyn nawet na mnie nie spojrzał. Zajęty był notowaniem czegoś w notatniku.
- Dobra, dobra, robicie wielkie halo. To tylko jedna dziewczyna, kolejna dusza pałętająca się po tym domu… - burknął jeszcze inny, również czarnowłosy chłopak. Wyglądał na najmłodszego z całego tego zgromadzenia.
- Nie przejmuj się naszym Jungkookiem. Zawsze taki jest. Nazywam się Jin, a TaeTae już znasz – przywitał mnie brązowowłosy. Zdecydowanie był tutaj najprzystojniejszy.
- No SeokJin, masz konkurencję, Różowa Księżniczko. Ta oto dama jest niezłą Śpiącą Królewną. Musiałem się męczyć parę minut, zanim ją dobudziłem – zaśmiał się ten, który mnie tu przyprowadził.
- Ja jestem…
- _____, tak wiemy. Dobra chłopaki, koniec już tych pogaduszek. Czas na jedzenie! – przerwał nam wysoki blondyn. Jego włosy były prawie białe, znacznie jaśniejsze od tych Sugi.
- A to jest Namjoon. Tak jakby wszystkim tutaj dyryguje – wyszeptał mi jeszcze do ucha Jin i wszyscy zasiedli na stole. Ja akurat dostałam miejsce pomiędzy Sugą, a Hoseokiem. Ten pierwszy ciągle wściekał się o to, że Hope nie mógł się uspokoić i zjeść obiadu bez rozpraszania innych. Mi osobiście to nie przeszkadzało, ale nie miałam nic do gadania. Moje zdanie w tym momencie liczyło się najmniej. Gdyby im wszystkim się dokładniej przyjrzeć, każdy z nich był przeraźliwie blady, jakby był martwy, jednak ich oczy miały w sobie wiele życia. Ten fakt nieco mnie niepokoił, ale starałam się go ignorować.
            Po skończonym posiłku zostałam odprowadzona pod swoją sypialnię. Powiedziano mi, że rzeczy na przebranie znajdę w garderobie, która tak samo jak i łazienka, jest połączona z moim pokojem i mogę korzystać z nich w każdej chwili. Westchnęłam i życząc Taehyungowi dobranoc, weszłam do środka, od razu kierując się do drzwi garderoby. Wzięłam z niej tylko zwiewną, długą koszulę nocną i zaraz potem poszłam do łazienki, wziąć szybki prysznic.
           Burza na dworze rozszalała się na dobre, mieszkańcy tego domu raczej nie lubili mówić zbyt wiele. To było męczące. Może i miałam ciepłe powitanie, ale przy kolacji wszyscy, prócz Hobiego wydawali się być ponurzy i jakby oderwani z tego świata. W każdym razie, to nie moja sprawa.
            Umyta i przebrana, weszłam do ciepłego łóżka, niemal od razu zapadając w sen. Śniła mi się jakaś kobieta, która uśmiechała się do mnie ciepło. Jej długie brązowe włosy rozwiewane były przez wiatr, słońce świeciło w pełni oraz ptaki śpiewały. Wyciągała do mnie rękę, mówiąc coś, jednak nie słyszałam, co takiego to było. Chciałam do niej podejść, chwycić jej wyciągniętą dłoń, jednak coś trzymało mnie w miejscu, nie mogłam poruszyć nogami. Spojrzałam w dół, a z moich ust dobył się niemy krzyk. Grzęzłam po kolana w jakimś bagnie, moje uda oblegane były przez różnego rodzaju robactwo. Próbowałam się z tego wydostać, jednak każdy mój ruch tylko pogarszał sytuację. Spojrzałam na kobietę. Jej twarz rozjaśniał pełen jadu, złośliwy uśmiech. Pomachała mi ręką, jakby na pożegnanie, a wtedy…
            Obudziłam się zlana potem, mając przyśpieszony oddech. Ten sen był…chory, w każdym tego słowa znaczeniu. Chwyciłam się za głowę, opadając z powrotem na poduszki. Nie wiedziałam, kiedy podniosłam się do siadu, jednak nie przejmowałam się tym. Odwróciłam się na prawy bok i już chciałam zasnąć na nowo, gdy usłyszałam czyichś głos.
- Chodź do mnie… - błagał, stając się z sekundy na sekundę coraz wyraźniejszym. Nawoływała mnie jakaś dziewczyna. Bałam się, jednak ciekawość nade mną zwyciężyła. Wstałam, stawiając stopy na ciepłym dywanie, a zaraz potem przechodząc dalej na zimne panele. Wyciągnęłam dłoń do klamki, jednak zawahałam się. Tae mówił mi przecież, bym w nocy nie wychodziła pod żadnym pozorem z tego pokoju. Głos po raz kolejny mnie nawołał. Wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam klamkę. Pociągnęłam drzwi do siebie i lekko wychyliłam głowę poza framugę, rozglądając się po korytarzu, czy aby na pewno nikogo tutaj nie ma. Po cichu się wymknęłam i kierowałam się za wabiącym dźwiękiem. Po jakimś czasie zatrzymałam się pod drzwiami, zza których wydawał się on być wyraźniejszy niż dotychczas. Niepewnie je otworzyłam i weszłam do środka. Wokół mnie znajdowały się różne meble przykryte prześcieradłami pokrytymi wieloma warstwami kurzu, a na ścianach wisiały portrety różnych osób, których nawet nie znałam. Coś jednak kazało mi się im przyjrzeć. Po kolei poświęciłam każdemu po parę minut. Twarze na nich wydawały mi się dziwnie znajome, ale nie kojarzyłam, gdzie mogłabym je kiedyś widzieć.
- Naprawdę nie pamiętasz? – szept rozległ się przy moim uchu, na karku poczułam czyichś oddech, jednak, gdy odwróciłam się za siebie, nikogo tam nie było. Wyleciałam z pomieszczenia, niczym strzała i skierowałam się biegiem do siebie. Na jednym z zakrętów ktoś złapał mnie za ramiona i przyszpilił do ściany.
- Co tutaj robisz o tej porze? Czyż TaeTae nie zakazał ci wałęsania się po domu w nocy? – zapytał Jimin, przejeżdżając kciukiem po moich wargach. Jego ton był jakiś inny, nieobecny, kpiący, może nawet z nutą namiętności. Oblicze tego chłopaka w świetle księżyca wydawało się jeszcze bardziej przystojne, niż za dnia, ale teraz było także przerażające.
            Zaczął całować mnie po szyi, czasem skubiąc jej skórę, co wywoływało u mnie przyjemne dreszcze. Jego usta wytaczały nowy szlak od mojego obojczyka do ust. Gdy nasze wargi się spotkały, miałam ochotę zostać tak na zawsze, już nigdy się od niego nie odrywać. Tę chwilę przerwał nam jednak rozwścieczony Jin, odciągający tamtego ode mnie.
- On nie jest o tej porze sobą. Nie mów o tym nikomu, bo będą wściekli, że nie posłuchałaś polecenia Taehyunga. ChimChim jutro nie będzie tego w ogóle pamiętał. Wracaj do siebie, póki jeszcze możesz – warknął w moją stronę. Skinęłam mu głową, nie chcąc się przeciwstawiać i szybko pognałam do mojej sypialni. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i zjechałam po nich w dół, starając się uspokoić swój oddech. Nie wiedziałam, co działo się wokół mnie. Byłam przerażona tym wszystkim. Najpierw ten głos, potem dziwne zachowanie Jimina wobec mnie… to nie na moją głowę. Jęknęłam i ponownie wpakowałam się do łóżka, jednak jeszcze przez następną godzinę sen nie chciał zstąpić na moje powieki. Na szczęście, jak już zasnęłam, nic mi się już nie przyśniło. W tym miejscu nawet wytwory mojej wyobraźni wydawały się być niebezpieczne.
            Następnego dnia obudziłam się wraz z promieniami wschodzącego słońca. Nie byłam wyspana, jednak tyle wystarczyło mi, by choć trochę wypocząć. Nie chciałam jeszcze wstawać, ale wiedziałam, ze w końcu będę musiała. Moją głowę nawiedziły wydarzenia minionej nocy. O czym niby nie pamiętam? Skąd kojarzyłam ludzi z portretów? I czemu Jimin tak się zachował? Skupiłam swoje myśli. Czy to może mieć jakiś związek z tym, iż kiedyś utraciłam pamięć i do tej pory jej nie odzyskałam?
            Zwlekłam się ze swojego posłania i szybko przebrałam się z powrotem z piżamy w swoje ubrania z poprzedniego dnia. Myśl, że teraz będę mogła zadzwonić po pomoc napawała mnie radością. Zbiegłam po schodach od razu kierując się w stronę jadalni, jednak zatrzymałam się przed nią, słysząc uniesione głosy, jeśli się nie myliłam, Namjoona, Taehyunga oraz Jin’a.
- Jak to pałętała się w nocy po korytarzu?! Wyraźnie jej tego zabroniłem! – TaeTae chyba wychodził z siebie.
- Nie możemy tego tak zostawić. Czy ona nie wie już zbyt wiele? – lider był podenerwowany i wcale nie mówił zbyt cicho, jednak w porównaniu do Hyunga był na pewno spokojniejszy.
- Chłopacy, przecież nic się nie stało, a ona też nie wygląda, jakby się czegoś domyślała – protestował Jin.
- Domyśla się czy nie, ja ją zaraz rozszarpię! – wywrzeszczał TaeTae, a ja w tym momencie cofnęłam się i przez przypadek stłukłam wazon stojący na stoliczku przy drzwiach dla ozdoby. Chłopacy niemal od razu znaleźli się przede mną i patrzeli na mnie z niedowierzaniem. Spojrzałam na nich ze strachem w oczach i odwróciłam się do nich plecami, biegnąc w kierunku wyjścia z tej rezydencji. Gdy dopadłam klamki, wrota okazały się być zamknięte. Gdzieś z tyłu słyszałam złowieszczy śmiech Hyunga. Rozejrzałam się dookoła, aż w końcu postanowiłam wbiec po schodach w górę i ukryć się w jednym z pokoi. Za sobą wciąż słyszałam ciężkie kroki. Wyglądało to tak, jakby on zawsze wiedział, gdzie się kieruję i poruszał się szybciej ode mnie. Doganiał mnie, byłam tego pewna. Serce waliło mi w piersi, jakby chciało wyskoczyć. Żołądek podchodził mi do gardła. Zaczęłam szarpać się z jakimiś drzwiami i w końcu je otworzyłam. Szybko wbiegłam do opuszczonego pomieszczenia, w jedyną drogę ucieczki zastawiłam jakąś skrzynią. Zaczęłam się cofać, patrząc tylko i wyłącznie na poruszającą się w tym momencie, pod czyimś dotykiem, klamkę.
            Nagle na coś wpadłam. Odwróciłam się i automatycznie odskoczyłam z piskiem na jakiś metr w tył, znów znajdując się bliżej Taehyunga, który mnie gonił. To, co zobaczyłam, przeraziło mnie najbardziej ze wszystkiego. Z sufitu zwisało ciało…moje własne. Powieszone za szyję na pętli zaciśniętej wokół niej. Lina przymocowana była do haku w suficie. Wspomnienia zaczęły napływać do mojej głowy jedno po drugim. Szczęśliwa zabawa z Hoseokiem, pływanie w jeziorku z Jiminem, piknik z SeokJinem, spacer z Namjoonem, wspólne komponowanie muzyki z YoonGim, obserwowanie gwiazd z Jungkookiem, wspólne wylegiwanie się na łące z Taehyungiem, kobieta ze snu, która okazała się być moją matką, mój płacz, załamanie, chęci samobójstwa, aż w końcu chwila mojej śmierci.
            Upadłam na kolana, płacząc na cały głos, szarpiąc się za włosy. Skuliłam się na podłodze. Ten dom… to wszystko to moje życie. Chłopacy byli moimi najlepszymi przyjaciółmi, spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Wszyscy traktowaliśmy się jak rodzeństwo, choć nim nie byliśmy. Jak mogłam o tym wszystkim zapomnieć? To także do mnie doszło. Automatycznie przestałam płakać. Rękawem starłam ostatnie łzy spływające po moich policzkach. Podniosłam się z klęczek i skierowałam do wyjścia. Odsunęłam skrzynię i otworzyłam drzwi, stając przed całą siódemką. Spojrzałam po nich. To wszystko przez nich… Kochałam ich, zależało mi na naszej przyjaźni, ale oni to zniszczyli. Zostawili mnie, gdy ich najbardziej potrzebowałam, interesowali mnie tylko sobą.
- Wszystko w porządku? – zapytał jeden z nich, jednak byłam na tyle zamyślona, że nie wiedziałam w tym momencie, który to. - Zawsze nam na tobie zależało – wyszeptał przy moim uchu. – Ta okolica…powstała na bazie naszych wspomnień. Twój prawdziwy dom został zburzony około sto lat temu. To miejsce nazywamy niczym. Przyszłaś drogą donikąd. Wróciłaś tam, gdzie jest twoje miejsce. Nigdy nie lubiłaś przestrzegać zasad, dlatego V powiedział ci, byś nie wychodziła w nocy. Chcieliśmy byś odzyskała swoje wspomnienia… - jeden z nich wciąż mówił smutnym tonem głosu. Patrzyłam na nich niewidzącym wzrokiem.
- Jestem…Nigdzie – wyszeptałam. To tak dziwnie brzmiało…
            W pewnym momencie poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu…
- Wszyscy chcieliśmy cię przeprosić za to, jak wtedy postąpiliśmy. Już nigdy cię nie zostawimy, a już na pewno nie ja. Będę z tobą na już na zawsze. Kocham cię _____ - obróciłam głowę w kierunku swojego rozmówcy. Był to…

Jak już wspominałam, sami wybierzcie, kto miał być tym, który wyznaje wam miłość...

Komentarze

  1. Mamooo. To jest piękne.
    ❤ ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie jest świetne <3 Bardzo podoba mi się twój styl pisiania C: Jednak chciałabym zwrócić uwagę na jeden błąd, który troszeczkę "zakuł" mnie w oczy. A mianowicie chodzi mi o powtarzające się słowo "chłopacy". Poprawną formą jest "chłopcy, chłopaki". To jedyne co mi się rzuciło w oczy :) Więc powodzenia w dalszym pisaniu i weny życzę ^^

    Hee

    OdpowiedzUsuń
  3. Też miałam wspomnieć o błędzie już opisanym wyżej. Tylko on mi przeszkadzał.
    Genialne. Jak zwykle wszystko na Twoim blogu.
    Ten moment z tym wiszącym ciałem... Miałam ciary normalnie. Super pomysł z tym zakończeniem;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, jaka szkoda, że nie zdążyłam tego przeczytać w Halloween. W ogóle sama też miałam dodać halloweenowego specjała, ale przeszkodziła mi w tym szkoła i brak czasu, więc ze specjała nici.
    A co do opowiadania to oczywiście na początku nie załapałam o co chodzi i miałam takie "What?" i przeczytałam jeszcze raz (Co nie było żadnym marnotrastwem czasu). Teraz już wiem o co chodzi :) A ta końcówka i to, że ona zobaczyła własne ciało to było po prostu zajebiste ♥
    Czekam na więcej Twoich prac :)
    Hwaiting ~!

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu... brak mi słów... ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rajciu, rajciu przepraszam ze tak późno ale dopiero teraz znalazłam czas by przeczytać :) Scenariusz GENIALNY! Z resztą każda twoja praca bardzo mi się podoba, cóż mogę więcej dodać? Hmm... Chyba nic dodać, nic ująć^^

    Czekam na kolejną pracę, weny :)

    http://opowiadaniaazjatyckiejwariatki.blogspot.com/

    UYKim

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :)
    Nie wiem czy wiesz, ale ktoś odważył się wykorzystać Twój scenariusz do napisania... Praktycznie takiego samego.
    kpopowescen.blogspot.co.ke/2015/12/nicosc.html?showComment=1451815376081&m=1#c820596473187180763
    Wybacz, że dodaję tu, ale nie mam pojęcia gdzie na tym cholernym telefonie można wysłać wiadomość bezpośrednio >.<
    Hwaiting! <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

V (BTS) - My Only Love? Speed. #1

007. Taemin (SHINee) - Dopiero, gdy coś tracimy, uświadamiamy sobie, jak wiele dla nas znaczyło

017. Daesung (Big Bang) - Life in a Strange City